poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Uchwycony po drodze. Zdecydowanie pozował do zdjęcia

 

Postanowiłam dziś skorzystać z ładnej pogody i wybrać się na krótki spacer po pracy. Wybrałam prostą trasę, wzdłuż ulicy - tak bardzo potrzebowałam hałasu, kontaktu przypadkowych ludzi mijanych na chodniku i tętniącego życiem miasta. A jednak za skrzyżowaniem skręciłam w lewo, na tyły bloków, które zawsze mijałam po prawej stronie. Dziś zapragnęłam zmienić utartą ścieżkę, i pójść w miejsce, którego całkiem nie znam. Potrzeba ludzi i energii miejskiego życia ustąpiła potrzebie nowego i nieznanego. Ciekawość, jak wyglądają stare bloki od tej drugiej strony skierowała mnie na mniej uczęszczaną ścieżkę, w zasadzie chodnik. Stary blok, 12 lub 15 piętrowy wyglądał, jak każdy. Szaro-beżowy, raczej zniszczony, ze smutnymi balkonami z obdartą elewacją. Brunatne klatki ukryte w rozrośniętych gałęziach starych drzew. Zasadzonych prawdopodobnie w latach 70'tych gdy budowano osiedle. Piękne i rozłożyste drzewa, z różowo kwitnącymi kwiatami. Brzydota w pięknie-piękno w brzydocie.  Stare osiedla mają jednak swój urok. Oferują pełen przekrój społeczeństwa, od młodych matek z wózkami, starszych babć, czy samotnych panów, młodzieńców, atrakcyjne singielki, czy zmęczone życiem żony, panowie urzędnicy, studenci najrozmaitszych kierunków.  Mijają się na klatkach, parterach i windach. W dobie Corony, chyżo wbiegają po schodach.

Taki więc dzień spacerowy. A potem prosto do Biedry. Nie, nie po papier toaletowy…